Plan wyprawy oparty był o brak planu. Okazalo się, że mamy z Jakubem czas do zagospodarowania. Wyszło w sumie 9 dni, co umożliwia zrobienie poważniejszej wyprawy. Okno pogodowe było idealne - w rejonie Bałkanów prognozowano 25 stopni. 

Trasa motocyklowa do Rumunii

Sprzętowo przygotowani bylismy do biwakowania w dowolnym miejscu. Nie chcieliśmy krępować naszych planów rezerwacjami noclegów. Takie podejście pozwala na bieżąco modyfikować koncepcję, w zależności od tego co i kiedy nas zainteresuje lub zaskoczy. Wyjechaliśmy w sobotę rano, mając na celu północną część Rumunii. Główne punkty tracy to Kraków, Nowy Sącz i Koszyce. Straciliśmy trochę czasu na poszukiwaniu kartusza z gazem do naszej kuchenki. Ostatecznie po kilku wizytach w sklepach turystycznych, gaz został zdobyty w słowackich Koszycach. 

 

Trasa motocyklowa Polska - Rumunia północna

 

Przystanek konsumpcyjny wypadł w dzikim towarzystwie słowackich pagórków. Do Rumunii pozostało jeszcze jakieś 200 km.

 

Posiłek w plenerze

 

Przyszeł czas na oszacowanie, dokąd chemy dojechać. Podczas tankowania, około godz.17tej uczyniliśmy przez Internet rezerwację pokoju w miejscowości Satu Mare. Granicę pokonaliśmy już po zmroku ale lajtowo, bez zbędnej zwłoki. Było nieco zamieszania z szukaniem zajazdu po ciemku. Okazało się, że mapa googlowa poprowadziła nas o 700 m za daleko. Z pomocą przyszedł nam adres z Bookingu. Ostatecznie okazało się, że zajazd rzuca się w oczy z głównej drogi. Aby odebrać klucze wbiliśmy sie w kombinezonach na jakieś chrzciny. Pokój na piętrze zapewnił nam wygody za korzystną stawkę. Klikając na poniższe zdjęcie zajazdu, sprawdzicie aktualne ceny i lokalizację. Trasa mierzyła 654 km.

 hotel Satu Mare

 

 Bałkany motocyklem - Przełom Bicaz, Rumunia

 Drugi dzień wyprawy rozpoczął sie wczesnym rankiem. Nabiliśmy termos ciepłą herbatą i o 7:00 byliśmy gotowi do wyjazdu. Zajazd jeszcze spał. Plan ogólny zakładał przejechanie Przełomu Bicaz. 

 

Trasa motocyklowa Rumunia północna

 

W okolicach Lacul Bicaz okazało się, że droga prowadząca pagórkami okalającymi zalew jest zamknięta na odcinku 30 km. Stwierdziliśmy jednak, że czekają tam na nas ładne widoki i będziemy tymi szczęśliwcami, którym się uda. Tak też się stało. Przebiliśmy się przez kilka odcinków bez nawierzchni i drobne wykopaliska, Obyło sie bez strat moralnych i finansowych.

 

Rumunia D2 1.5

 

zalew jezioro bicaz rumunia

 

Na zamkniętym odcinku wyszukaliśmy miejsce postojowe. Trzeba bylo je nieco odkopać z liści. Z daleka wygląda jak stanowisko strzelnicze z czasów wojny ale jest to betonowy stół z siedziskami. Idealnie wykorzystaliśmy okoliczności do celów przygotowania obiadu. 

 

trasa motocyklowa rumnia

 

Zatrzymaliśmy sie na chwilę przy wybudowanej na zalewie Bicaz zaporze.

 

Zapora Bicaz

 

Dalej trasa wiodła już do punktu, który był naszym planem na ten dzień - Przełom BICAZ. Dolne partie przełomu utworzyła rzeka, która wydrążyła w skale głębokie doliny. Tedy wzdłuż jej koryta wiedzie trasa. Tu i ówdzie, w bardziej atrakcyjnych miejscach ulokowane są kramy z towarami dla turystów (takie ichniejsze Krópówki). Nad wyrastającymi po obu stronach drogi skałami, zaczęło się powoli chować słońce. Fragment nagrania z przejazdu przełomem można zobaczyć w zamieszczonej poniżej relacji video. 

Wieczory jesienią są już długie. Postanowiliśmy jechać dalej, wyznaczając dość odległy punkt docelowy. 

 

Przełom Bicaz Rumunia

 

Motel który wybraliśmy nie powala wyglądem z zewnątrz. Szczególnie mrocznie prezentował się klimat, gdy zawitaliśmy tam około godziny 21.00 - brama zamknięta i ciemno. Na wrotach czekała tabliczka z numerem telefonu. W słuchawce odezwał się miły pan, który chwilę później przydreptał z kamienicy obok. Wrota zostały otwarte. Pan z recepcji położył klocek pod wysoki krawężnik w bramie. Tym sposobem pomógł ulokować nasze motocykle wewnątrz obiektu. Formalności trwały krótko a pokoje trzymały europejski standard (czysto, świeża pościel, ciepła woda, wifi itepe). Jednym słowem luksus. Zdjęcie jest podlinkowane do strony motelu.

 

Cristuru Secuiesc motel

 

Bałkany motocyklem - zamek Bran, Rumunia

 

Rankiem, po śniadaniu zebraliśmy skrupulatnie i przytroczyliśmy cały dobytek. Gdy już byliśmy w pełnej gotowości - pozapinani po zęby, nastąpił gwałtowny zwrot w planie. Tylne koło Jakubowej maszyny zastrajowało. Kapeć jak malowany. Nie zostało nic innego jak demontaż i poszukiwanie warsztatu. Zapakowaliśmy się w dwójkę + koło na drugi motocykl i pognaliśmy za wskazaniami mapy do pobliskiej wulkanizacji. Przyjęto nas z honorami. Nie da się odmówić chęci wsparcia właścicielowi warsztatu. wykonano 2 próby wulkanizacji (nieskuteczne na starej oponie). Dalej zaproponowano założenie dętki lub spray uszczelniający do wnętrza. Na zapytanie o możliwości nabycia opony, panowie wykonali kilka telefonów. za 15 min przyjechał gość na rowerze przytrgał 2 opony. niestety profil bieżnika był zbyt portowy jak na nasze oczekiwania. Już prawie doszło do montażu dentki, gdy pan przypomniał sobie o warsztacie w innej miejscowości. Spłynęła do nas informacja że opona jest i będzie na nas czekać.

 

nowa opona motocyklowa w rumunii

 

Nie do końca szczelna opona została wrzucona z kołem do sprzęta aby dojechać do wybawcy. Tak zanleźliśmy się 25 km w kierunku przeciwnym do zaplanowanego. Ale co tam. Ostatecznie po pokonaniu problemów z terminalem płatniczym, uporalismy się z zakupem, montażem i około 14tej byliśmy gotowi do drogi. Okazuje się, że sklepów motocyklowych na miejscu jest sporo. Większość branżowego asortymentu to sprzęty krosowe.

Pognaliśmy w stronę zamku Bran, z planem przeskoczenia na południe Fogaraszy, skąd rankiem mial nastąpić atak na trasę transfogarską i transalpinę.

  

 

CDN ...