To już trzecia moja dłuższa wizyta na Ukrainie. Za każdym razem odkrywam Jej kolejne uroki. "Tą razą" więcej czasu poszło na dreptanie. Pomysł wejścia na Howerlę powstał klasycznie - skoro juz tu jesteśmy, trzeba wejść. Chwila gapienia sie w mapy i plan się zawiązał.
Howerla - rys geografoczno - historyczny
Howerla jest najwyższym szczytem Ukrainy i jako taki cieszy się ogromną popularnością. Wierzchołek położony jest w północno-zachodniej części masywu Czarnohory. Nazwa góry pochodzi z języka węgierskiego i oznacza w wolnym tłumaczeniu śnieżną górę (Hóvár). Do 1772 przez szczyt Howerli biegła granica między Koroną Królestwa Polskiego a Królestwem Węgier. W okresie międzywojennym przez szczyt ten przebiegała granica Polski i Czechosłowacji. Do dziś zachowało się wiele słupków granicznych. Po wojnie na mocy na mocy postanowień konferencji w Jałcie i Poczdamie Howerla weszła w skład Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej. Po upadku Związku Radzieckiego Ukraina ogłosiła niepodległość.
Szlaki na Howerlę
Howerla wchodzi w obszar strefy ochronnej Karpackiego Parku Narodowego. Najpopularniejsze szlaki biegną od bazy turystycznnej "Zaroślak", znajdującej się na wysokości 1200 m. Obecna, jak ją zwą turbaza, znajduje sie na miejscu schroniska z końca dziewiętnastego wieku.
Dojazd do Zaroślaka wymaga pokonania kilkunastu km szurtowego odcinka z wieloma dziurami i głazami. Trasa dojazdowa przejezdna dla samochodow osobowych, jednak przy odrobinie pecha może się to skończyc urwaniem miski olejowej. W 1/3 drogi znajduje się bramka biletowa do parku, Obsługa skrzętnie wypytuje o ilość osób i planowany kierunek wycieczki. Przed Zaroślakiem dostępny jest płatny parking, czego skutkiem jest porzucanie samochodow na poboczu drogi dojazdowej. Przy parkingu znajdują się stoiska z pamiątkami - tzw "krupówki"
Dostępne są dwie trasy niebieska - krótsza i zielona nieco dłuższa. Technicznie obie trasy nie są wymagające. Kondycyjnie trzeba mieć nieco zaprawy ruchowej aby się zmierzyć z podejściem bez zadyszki. Szczyty w tym masywie są dość strzeliste a co za tym idzie podejścia strome. Stąd proponuję planować wycieczkę na sucho (przynajmniej kilka dni po deszczach).
Przyjęliśmy kierunek niebieskim w gorę, zielonym w doł. Początkowa część szlaku wiedzie komfortowo przez las. Szlak usłany jest kamieniami i korzeniamu ale komfortowo - w cieniu. Dalej jednak jesteśmy bez osłony drzew z narażeniem na ewentualny wiatr lub słońce. Na szczęście nie było upalnie ani wietrznie - na tym etapie :)
Dalej nieco kosówki i wyżłobione przez wodę koryta.
Widoki zaczynają sie tuż po wyjściu z lasu. Wygląda lajtowo - prawda?
Może za duże tempo narzucilismy ale jęzory wisiały do pasa.
Im wyżej, wym bardziej wiało i tym lepsze były widoki.
Na szczycie wiatr już był bezczelny. Trzeba było się doubrać i klimat nie sprzyjał dłuższemu siedzeniu. Jednak widoki były super. Można stąd podziwiać cale Karpaty ukraińskie oraz część rumuńskich Marmaroszy. Banan z gęby nie zchodzi.
Aby coś zjeść, w poszukiwaniu osłony przed wiatrem, zeszliśmy ze szczytu z 200 m w kierunku szlaku zielonego. Dalej to już tylko z górki. Szlak częściowo prowadzi korytem spływowym i musi być nieznośmy w porze deszczowej. Na szczęście ostatnie deszcze spadły jakieś cztery dni temu i już wszystko odparowało.
Zejście poszło sprawnie. Całość, bez zbędnego siedzenia, średnim tempem, zajęła nam 4 godziny 20 minut.