Trasa motocyklowa Czechy

Obecny sezon bardzo długo był łaskawy dla motocyklistów. Przez cały październik było jeszcze ciepło. Zaledwie przed tygodniem wróciliśmy z wyprawy po Bałkanach. Listopadowa prognoza pogody z okazji Święta Niepodległości obiecała przynieść dobrą pogodę, mimo, że jeszcze dwa dni wcześniej powiało chłodem i spadło nieco deszczu. Pomysł, że wykorzystamy aurę motocyklowo przyszedł klasycznie już - "dzień przed", czyli na ostatni moment. Tym razem jedziemy w trójkę, z Jakubem oraz Ingą. 

Lajtowy start nie był nam pisany. Wieczorem Jakub dzwoni, że mamy do ogarnięcia mały problem z jego bolidem. Okazało sie, że motocykl ma rozebrane hamulce. Stare klocki poszły do kosza. Nowe jadą i pewnie kiedyś będą, ale z pewnością nie na czas. Na szczęście miałem rezerwowe. Akcja rozpoczęła się zatem od składania hamulców o 6:30. Póżniej jeszcze szukanie detali garderoby i start. Pierwszy przystanek na stacji paliwowej również nie był nudny. Rozrusznik nie miał ochoty kręcić po tankowaniu. Powodem oczywiście nie było paliwo tylko zostawiony włączony zapłon, który "wydoił" akumulator. Dopadliśmy przypadkowego kierowcę samochodu, który użyczył nam przewodów. Na szcęście dalej odyło sie bez niespodzianek.

Zobiła się ósma godzina. Na termometrze 7 stopni. Planowana trasa wiodła przez Krnov do znajdującego się w okolicach Bruntalu wyrobiska kamiennego o stromych ścianach, stanowiących ciekawe tło zdjęciowe.

 

lavowy proud miejsce na ognisko

 

Obecność miejsca na ognisko, drewniane ławy i stół, świadczą o tym, że jest to lokalizacja oficjalnie udostępniona turystycznie. Równe dno wyrobiska stanowić idealne podłoże do rozbicia namiotu. Do wnętrza wyrobiska można w pojazdem mechanicznym po utwardzonej drodze. Formacje skalne są popękane. U podnóża znajdziemy oderwane przez mróz większe fragmenty. Pionowe ściany skalne mogą być wykorzystane do uprawiania wspinaczki z górną asekuracją.

 

wyrobisko skalne lavovy proud

 

Kolejny odcinek trasy pokonaliśmy przyjemnymi serpentynami drogi wojewódzkiej w kierunku miasteczka Sumperk. To tyle jeśli chodzi o podłoże. Spadła temperatura do jednego stopnia i podniosła się mgła, która towarzszyła nam przez jakieś 30 km. Ku naszej radości wyszło slońce i temperatura ustabilizowala się na poziomie 15stu stopni (luxus). Dalej trasa wiodła drogami lokalnymi w kierunku Kłodzka. Po przekroczenniu granicy przyciągnął naszą uwagę zajazd o wdzięcznej nazwie  BYCZY RÓG. Ogłoszono czas na kawę. Położenie obiektu wyborne. Wokół wspaniałe widoki na okoliczne wzgórza. Wewnątrz, z kuchni wydostawały się ciekawe zapachy. Skusiliśmy się dodatkowo na pyszną zupę. Istotna informacja dla osob przebywającyh w trasie - ogólnodostępna strefa toalet w kondygnacji podziemnej jest wyposażona w kabiny prysznicowe. Można tu zatem zjeść i zażyć kąpieli z partyzanta, bez konieczności nocowania. DlNie wdając się w szczegóły obiekt warty polecenia.

 

zajazd byczy róg

 

 byczy róg zajazd

 

Kolejny odcinek pokonywaliśmy lokalnymi drogami, przecinając wzgórza. Zatoczyliśmy "kolano" wokół Masywu Śnieżnika. W Lądku skręciliśmy na Lutowiska aby przebić się popularnymi serpentynami przez Rychlebskie wzgórza. Na chwilę przystanęliśmy na punkcie widokowym.

 

lutowiska punkt widokowy

 

Powrót przez Javornik, Vidnavę i Nysę. Aż do Mosznej towarzyszyło nam słońce. Idealnie skradliśmy czas ostatnich dni sezonu motocyklowego.

 

Długość trasy: 380 km

Czas: 8 godz.

Slad GPX : trasa

 mapa trasy