Kolejna trasa wiedzie ze Zdzieszowic przez Koźle port. Dalej wzdłuż koryta Odry do promu w Zdzieszowicach. Klasycznie już zbieramy ekipę po drodze. Tym razem Jadzia z Jarkiem czekają na nas. Trochę przeciągnęły nam się porządki domowe i zrobiło sie ciasno z czasem. Razem wyruszyliśmy przez tzw las kłodnicki i dalej w kierunku kozielskiego portu. Jarosław dowodził trasą w tym rejonie. Sprawiał wrażenie, że zna okolice. Zatoczyliśmy kilka okrążeń, zwiedzając przy tym okolicę. Niegdyś prężnie działający port straszy obecnie pozostałościami budowli przemysłowych.
Próba zatrzymania się przy wodopoju "Pod papugami" była beskuteczna. Zasadniczo udało nam się zatrzymać ale pocałowaliśmy klamkę. Czynne dopiero wieczorem. Pragnienie przyszło zbyt szybko. Po dłuższym czasie odnaleźlismy inny lokal - czynny ale o wątpliwej jakości. Dalej z pomocą nawigacji zaczęlismy przemieszczać się w kierunku śluzy w Januszkowicach.
Dotarliśmy do mariny. W głębi po drugiej strony Odry znajduje się znane kąpielisko "Jezioro Srebrne". Jedziemy dalej w poszukiwaniu śluzy. Pojawiła się myśl, że może obsługa przepuści nas z rowerami na drugi brzeg ale daliśmy sobie spokój z negocjacjami. Przecież tu też jest fajnie. Najbliższa ścieżka zachęcała do kontynuacji jazdy wzdłuż brzegu, jednak tubylcy odradzili nam skorzystanie z tej opcji. Pojechaliśmy zatem dookoła. przez Wygon, w kierunku promu.
Główna atrakcja promu to ręczny napęd. Wtajemniczeni wiedzą w czym rzecz. Zdzieszowicki prom jest unikatem w skali kraju i jednym z kilku ocalałych tego typu urządzeń w Europie.
Wyprawa zakończyła się po przejechaniu 40 km, w nowej pizzerii o wdzięcznej nazwie "LOCHA". W zależności od ekipy, pozostało jeszcze pokonanie kilku metrów w celu dotarcia do domu.