Wybierając się w drugiej połowie marca w Jeseniki mamy pewność, że w domu zostawiamy wiosnę a tu, nawet w pierwszy dzień astronomicznej wiosny znajdziemy spore pokłady śniegu. Z początku kusił mnie szlak wzdłuż Bilej Opavy, opisany już na tej stronie, ale z powodu jego oblodzenia decyduję się na łatwiejszą drogę na szczyt Pradziada - najwyższej góry Górnego Śląska.
Start zaplanowałem z pod schroniska Ovčárna (Owczarnia), tam docieram z parkingu przy przełęczy Hvězda (Gwiazda), znajdującego się przy drodze z Małej Morawki do Karlovej Studanki. Na dole wiosna, a w zasadzie przedwiośnie ale im wyżej, tym więcej śniegu i zimniej, więc ciepła kurtka i czapka napewno się przydadzą. O zimie na górze przypominają liczni narciarze, którzy swój dobytek pakują do regularnych autobusów docierających do Owczarni. Bilet bez nart, jedyne 21 koron. Na miejscu zima w pełni. Setki narciarzy, skutery śnieżne, ratraki, i całe góry śniegu zgarnięte na pobocza mówią że zima ma się tu nieźle.
Ruszam w drogę, czyli pod wszechobecną antenę na szczycie Pradziada. Szlak jest ubity i wyjeżdżony przez narciarzy, oprócz tego są tory dla miłośników biegówek, ale i tak każdy jedzie jak chce. Podobnie jest tu w lecie, z tą różnicą że zamiast narciarzy, wszędzie jest pełno rowerzystów, rolkarzy i innych miłośników wszystkiego co wymyślono na kołach. Mijając skrzyżowania drogi z stokami czy wyciągami, trzeba uważać, szczególnie przechodząc przez stok prowadzący z Petrowych Kamieni. Rozpędzony narciarz może nie wyhamować.
Jest pięknie. Prawdziwa zima i piękne widoki na góry. Im wyżej tym jest jednak chłodniej. Już za skrzyżowaniem szlaku na Pradziada z szlakiem do Szwajcarki zimny wiatr przypomina, że jesteśmy jednak ponad tysiąc trzysta metrów nad poziomem morza. Twardy zmrożony śnieg pod butami też jest niebezpieczny, szczególnie jak się ma na nogach mało górskie obuwie. Na szczycie spodziewam się pięknych widoków na dalszą okolicę. Niestety, idealnie nie jest, jakiś front atmosferyczny zepsuł dalekie widoki, ale i tak warto było tu wejść. Sporo nowych zdjęć trafi do mojego albumu. Przy okazji służę za fotografa. Wielu turystów widząc, że mam aparat w ręce, chętnie powierza mi swoje smarfony i aparaty by zrobić im "smile focię" czy zdjęcie do albumu rodzinnego. Zimny wiatr nie pozwala na dłuższy pobyt na górze, przenika niby szczelną kurtkę. W restauracji jest tłum narciarzy, tak więc czas na dalszą drogę.
Po zejściu z góry, na rozstaju szlaków, kieruje się szlakiem w dół (drugie zdjęcie) do schroniska Švýcárna (Szwajcarka) pod Malym Dedem. Jest to najstarsze schronisko w Jesenikach, znajduje się na wysokości 1304 m. npm. Prowadzi do niego piękna droga wśród świerkowego lasu, z lewej strony towarzyszy mi widok na masyw z przełęczą Červenohorské sedlo , z prawej masyw Pradziada z jego nieodłączną anteną. Do schroniska jest 2,5 km, czas przemarszu nieco ponad pół godziny. Wciąż trzeba uważać na narciarzy. Będąc w Beskidach, zauważyłem, że turyści na szlaku pozdrawiali się słowami dzień dobry, w różnych językach. Tutaj kilku nerwusów na nartach potrafiło mi nieźle zwymyślać. Znaki mówią że jako piechur mam się trzymać lewej strony. Co z tego, jak czasem z każdej strony mija mnie rozpędzony narciarz...a nawet rowerzysta z kołami obutymi olbrzymimi oponami. Szlaki na Pradziadzie, to taka rowerowo-narciarska autostrada.
Przy schronisku czas na mały odpoczynek. Przy okazji zainteresowałem się ciekawą dzwonnicą. Poświęcono ją ludziom gór. Na kamiennym fundamencie są tablice pamiątkowe ku czci tych czeskich alpinistów i himalaistów i wogóle ludzi gór, którzy zmarli poświęcająć swoje życie dla gór. Piękna rzecz, godna pochwały. Spróbowałem zejść na łąkę poniżej dzwonnicy, by mieć jej lepsze ujęcie. Zamiast dobrego zdjęcia, musiałem wygrzebywać się z śniegu, wpadłem po pas. Tablice ostrzegają by nie schodzić z szlaku, bo niewinnie wyglądający śnieg na poboczu, może mieć dobre pół metra i więcej głębokości.
Droga powrotna, mimo że teraz częściej jest pod górę, zajmuje podobny czas. Po dojściu do głównego szlaku Owczarnia-Pradziad, kieruję się w dół by po przejściu jakiegoś kilometra drogi, skręcić w stronę schroniska Barborka. Tam planuje ogrzać się przy kufelku bezalkoholowego. Niepasteryzowany Gambrinus smakuje wyśmienicie, ale jedno piwo wystarczy, góry nie lubią alkoholu. Tamże można coś zjeść, ale jakoś głód nie doskwiera. Przy schronisku są źródła Białej Opavy i początek szlaku do Karlowej Studanki. Czas na powrót. Po drodze zawzięcie fotografuję zimowe widoki, wszak po 15 minutach jazdy autobusem, będę znowu w wiosennym otoczeniu.
Z przystankami na fotografowanie, podziwianie widoków i przepłukaniem gardła w Barborce całość wycieczki zajęła jakieś 3,5 godziny. Trasa nie jest trudna, raczej rekreacyjna. Dla osób prowadzących siedzący tryb życia jest w sam raz. Poprawi samopoczucie na wiele dni. Na miejsce od strony województwa opolskiego można dojechać przez przejście graniczne w Piotrowicach dalej przez Karniów (Krnov), Bruntal, Rudna pod Pradedem, Mała Morawka. Jeżeli planujemy gdzieś obiad, to polecam restaurację "U Kovarny" w Malej Morawce. Druga, bardziej malownicza droga, jest od strony Gór Opawskich, przejściem granicznym w Konradowie lub Głuchołazach i dalej przez Zlate Hory, Hermanowice , Vbrno pod Pradedem do Karlowej Studanki. Z racji bliskości Jeseników od polskiej granicy - w sezonie turystycznym dobrym miejscem na nocleg będzie Jarnołtówek i Pokrzywna. Jest tam sporo miejsc noclegowych na każdą kieszeń, tak więc stamtąd można zaplanować sobie kilka weekendowych wypadów w Jeseniki lub w inne miejsca które polecamy.
tekst i zdjęcia: SL