Szlak na Pradziad - widok szczytu

Weekend majowy spędzamy w Czechach. Szlaki w Jesionikach są łakomym kąskiem dla mieszkających blisko polskich turystów. Szczęśliwie, na ostatnią minutę udało nam się zarezerwować domki w ośrodku Avalanche w miejscowości Dolni Moravice. Tym bardziej byliśmy zadowoleni, że mógł z nami nocować nasz futrzaty towarzysz - Midas. Późnym popołudniem sprawnie zadomowiliśmy się w dobrze wyposażonym apartamencie. Prognozy są korzystne zatem z samego rana ruszamy na szlak. Wybieramy się mało uczęszcznym szlakiem w kierunku Pradziada. 

Musimy podjechać samochodem. Trasa znajduje się około 10 km od naszej bazy. Wszystko zaplanowano tak by zatoczyć pętlę i wrócić do bolidu. Na szczycie, w schroniskach u podnóża Pradziada zafundujemy sobie obiad i pewnie jakieś piwko się znajdzie (dla tych co mogą). Szlak rozpoczyna się daleko w głąb miejscowości Karlov pod Pradadem, w pobliżu stacji narciarskiej Klobouk. Samochód zostawiamy na dużym parkingu po lewej stronie, przy restauracji. Zabieramy graty, zwierza i przechodzimy na drugą stronę jezdni i odbijamy nieco w prawo, lekko się cofając. Idziemy w dół do stumienia Moravice, początkowo w stronę domostw a następnie w lewo pomiędzy nimi. Strumień przekraczamy z użyciem drewnianego mostka. Wychodzimy na asfaltową drogę, którą pokonujemy około 2 km wzdłuż strumienia podążając za niebieskimi znakami szlaku turystycznego. Koryto Moravicy towarzyszy nam po lewej stronie, poniżej poziomu drogi. Na tym odcinku Midas wielokrotnie korzysta z uroków kąpieli w chłodnej wodzie, biegając co chwilę do strumienia i do nas. 

Taras widokowy na Wielki Kocioł pod PradziademW miarę pokonywania odległości strumień zostaje coraz niżej. Pies w końcu rezygnuje z biegania do wody. Po drodze mijamy składowisko świeżo ściętych przez służby leśne drzew. Przysiadamy na pniach skuszeni atrakcyjnym zapachem żywicy i trocin. Staramy się przy tym uważać, by nie posadzić tyłka w żywicznej mazi. Midas klasycznie już znajduje sobie patyk, który leżąc rąbie zębiskami na zapałki. Dalej kontynuujemy marsz pod górę. W pewnym momencie kończy się asfalt. Zaczyna się typowy szlak turystyczny. Na skraju lasu stoi znak zakazujący wjazdu rowerami na ten odcinek. Jeśli ktoś zapuścił się tu rowerem to należy stąd zawrócić. Pocieszające jest to, że aż do skrzyżowania w Małej Moravce jest z górki (jakieś 5 km). Zaczynamy wspinaczkę szlakiem w kierunku Pradziada. Trasa jest wyraźniej trudniejsza od spacerowego szlaku ze strony Czerwonohorskiego Sedla. Nomen Omen też niebieskiego. Wzniesienie daje się lekko we znaki. Na szczęście dość szybko po lewej stronie spotykamy przystanek z ławkami dla turystów. Szlak w kierunku PradziadaDalej szlak pnie się w górę zdobywając wysokość i przybliżając się do Wielkiego Kotła, który wyłania się po naszej lewej stronie. Dochodzimy do punktu widokowego z drewnianym szałasem. Na ścianach kotła widać i słychać omywające skały, źródła strumienia Moravica. Dolne partie kotła (Vielky kotel) porośnięte są biją roślinnością. Ścieżka odbija w prawo do góry. Znaczna stromizna pocięta jest szlakiem w postaci zakosów uzbrojonych w drewniane poręcze. Ile jeszcze jest do pokonania widać w przybliżeniu po wysokości ścian kotła. Na szczęście obchodzimy go nieco bokiem. Po wyjściu z lasu kończą się strome odcinki. Za to na szlaku pojawiaja się śnieg. Dochodzimy do szlaku żółtego i dalej do biegnącego górnymi partiami szlaku czerwonego. Z góry pięknie widać iglicę wieży na wzniesieniu Pradziada oraz formacje skalną Petrovy Kameny. Pogada stała się mało optymistyczna. Na szczęście nie pada. Mimo wszystko piwko będzie raczej grzane. Midas nauczył się zjeżdżać na brzuchu po resztkach śniegu. Zabawny widok. Petrovy Kameny PradziadKierujemy się w prawo, w stronę schroniska Ovcarna, gdzie wychylimy kufelek piwa. Stąd wiedzie wyraźnie oznaczony szlak na "pradziadowy" szczyt. Po zakończeniu zwiedzania i biesiadowania wracamy kawałek tę samą drogą, pod górę aż do szlaku żółtego, który spotkaliśmy przy podchodzeniu. Na rozwidleniu obejmujemy kierunek w lewo i podążamy za żółtymi znakami. Powoli tracimy wysokość zmierzając do Karlova. Szlak wychodzi dość daleko od samochodu. Dlatego w dolnych partiach ekipę rozdzielamy na dwie grupy. Główny zespół zmierza krótszą drogą, za znakami szlaku do centrum w poszukiwaniu lokalu dogodnego na potrzeby odpoczynku i spożycia jakiegoś obiadu. Kierowca z psem natomiast podąża bardziej w kierunku umożliwiającym sprawne odzyskanie samochodu. Z perspektywy czasu oceniam, że można było skrócić jeszcze drogę do samochodu. Wystarczy rzucić okiem na mapę. Skorzystamy pewnie kolejnym razem. Inną ciekawą trasą wartą pokonania jest wejście żółtym szlakiem na Pradziada od strony Karlowej Studanki